18 listopada 2012

Ogólnorozwojowy Trening Ogrodowy

Kabaret Mumio śpiewał:

Jesień, jesień, jesień. Złote liście spadają z drzew.
Jesień, jesień, jesień. Dzieci liście zbierają na w-f.

Spadają, spadają. Tylko co z tym wuefem? No jak to co? Ktoś ten syf przecież musi wygrabić. Dlatego żeby przebrnąć przez tę żmudną i raczej przykrą czynność, staram się patrzeć na prace w ogrodzie jak na elementy treningu. To pomaga przebrnąć przez grabienie, zamiatanie, kopanie i inne „-anie” sprawnie i z uśmiechem.  Wystarczy kilka szybszych ruchów grabiami i jestem rozgrzany. Ziąb na dworze przestaje być straszny tak samo jak przy bieganiu.  Jadę więc na grabiach, czy łopacie i czuję rosnące zmęczenie i delikatne pieczenie w mięśniach charakterystyczne dla wysiłku. Zamiast więc tkwić w korkach w drodze na siłownię, funduję sobie podobne zajęcia w ogródku. Mają dwie dodatkowe zalety – odbywają się na świeżym powietrzu i są darmowe.

W przypadku, gdy nie dysponujesz własnym ogrodem możesz się wykazać na trawniku u rodziców lub teściów (ja tak robię). W ostatnim przypadku bez przymilania i innego włazidupstwa dostajesz ekstra noty u teściowej. Jeżeli nie możesz skorzystać z jednej albo drugiej opcji, bo np.  jedyny trawnik jakim dysponują rodzice, to ten gdzie co rano sąsiedzi wyprowadzają swoich czteronożnych pupili , to jest wyjście. Wrzucasz ogłoszenie na fejsbuniu i gwarantuję, że wśród twoich znajomych znajdą się tacy, którzy chętnie zgodzą się na gratisowe grabienie, nawet kosztem twojego towarzystwa ;)

Na koniec polecam wspomniany skecz Mumio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz