22 kwietnia 2016

Zanim zapiszesz się na pierwszy maraton - pytania, które warto sobie zadać.


Zanim Twojego fejsa zaleją zdjęcia uśmiechniętych ludzi z medalami, rozmowy w firmowej kuchni zostaną zdominowane przez temat tego kto i w jakim czasie przebiegł maraton oraz czy bolało, czy nie. Zanim zorientujesz się, że kuzyn ukończył, podobnie jak sąsiadka, którą widujesz, kiedy biega wieczorami. Nawet ta ruda z podstawówki przebiegła, w Internecie zdjęcia widziałeś, a przecież zawsze miałeś ją za ciamajdę. Zanim stwierdzisz, że jak oni dali radę, to przecież ty sobie na pewno poradzisz i pod wpływem chwili wykonasz te kilka kliknięć, przelew i już będziesz na liście - przeczytaj! Przeczytaj, bo decyzja o zapisaniu się na pierwszy maraton ma więcej wspólnego z decyzją o kupnie używanego auta niż o kupnie kiecki. To na tyle duże wyzwanie, że warto dwa razy sprawę przemyśleć niż potem żałować.

Przygotowałem kilka pytań, które sam powinienem sobie zadać zanim wystartowałem w pierwszym maratonie. Ja tego nie zrobiłem, ale ty jeszcze możesz.

Czy biegam już wystarczająco długo?

Skoro myślisz o przebiegnięciu maratonu, to znaczy, że zapewne biegasz. Bieganie jest kwestią zasadniczą, dla osób które chcą wystartować w maratonie. Pozostaje pytanie od kiedy biegasz. Proces kształtowania biegacza-zawodnika trwa latami. Zaczyna się w wieku kilku lat od zabaw ruchowych. Z czasem dochodzą elementy treningu specjalistycznego ukierunkowanego na daną dyscyplinę. Tak aż do późnych lat nastoletnich. Jeśli do tej pory nie byłeś osobą aktywną sportowo albo twoja przygoda ze sportem zakończyła się w szkole średniej, kiedy "byłeś naprawdę niezły", to braków które masz nie nadrobisz w dwa lub trzy miesiące. Proces dochodzenia do startu maratońskiego powinien być rozłożony na lata. Tak LATA! W czasach kiedy wszystko pędzi, a nowe modele telefonów pojawiają się tak często, że w zasadzie ciężko nadążyć, dwa lata, to cholernie daleka perspektywa. Jednak jeśli ktoś na pierwszej wizycie na siłowni wrzuci ci na ramiona 100 kg sztangę i każe z nią robić przysiady, to najprawdopodobniej nogi się pod tobą rozjadą. Natomiast jeśli zaczniesz od mniejszych ciężarów i będziesz co jakiś czas zwiększał obciążenie, to kiedyś dojdziesz do tych 100 kg. Podobnie jest z maratonem. Lepiej stopniowo przyzwyczajać organizm do ogromnego wysiłku związanego ze startem. Twoje stawy, mięśnie, ścięgna na nowo muszą przyzwyczaić się do biegania. Cierpliwość popłaci, bo lepiej ćwiczyć ją na treningach, niż potem w kolejkach do ortopedów i fizjoterapeutów i mówić, że to bieganie, to wcale nie jest zdrowe.

Ile czasu zostało do maratonu?

Gruntowne przygotowanie, to słowo klucz. Grun-tow-ne! Maratonowi bliżej do ślubu niż do imienin u cioci Krysi. Nie jest tak, że weźmiesz prysznic, wyciągniesz najmniej pomiętą koszulę z szafy, kupisz kwiaty i załatwione. Jeśli chcesz żeby to była niezapomniana impreza, w pozytywnym słowa znaczeniu, to trzeba poświęcić sporo czasu na przygotowanie. Tego czasu nie liczy się w dniach, a w miesiącach. Przygotowania do maratonu, to dziesiątki godzin spędzonych na treningu. Przyjmuje się, że dla już ukształtowanego biegacza taki cykl, to plus minus szesnaście tygodni, czyli cztery miesiące! Jeśli więc maraton w twoim mieście jest za dwa-trzy tygodnie, to odpuść. Biegi maratońskie w Polsce od kwietnia do października odbywają się bardzo często. Na pewno znajdziesz dogodny termin, który pozwoli ci rozsądnie rozplanować przygotowania.

Ile mam czasu na trenowanie?

Przed tobą do pokonania naprawdę długi dystans. Zastanów się, czy dysponujesz odpowiednią ilością czasu na trening. A może postawmy to pytanie nieco inaczej. Zastanów się, czy jesteś wystarczająco zmotywowany, żeby wygospodarować odpowiednią ilość czasu na trening. Jaka to ilość? Dla uproszczenia przyjmijmy, że nie zależy ci na czasie w którym ukończysz. Chcesz przebiec całość i minąć metę w dobrym zdrowiu. Potrzebujesz więc tygodniowo wyjść minimum trzy razy na trening. Będziesz więc biegać co drugi dzień. Dwa razy krócej, a raz dłużej. Łącznie około 3,5-4 godzin czystego biegu. Dolicz rozgrzewkę i rozciąganie. Jednak bieganie to nie wszystko. Ok. 20-30% czasu, który poświęcasz na trening powinieneś poświęcić na ćwiczenia ogólnorozwojowe. Nie samymi nogami człowiek biega, choć większość z nas przekonuje się o tym dopiero u fizjoterapeuty jak "boli i nie mogę biegać". Warto więc zadbać o brzuch, grzbiet, plecy i ramiona. Dochodzi więc dodatkowa godzina w tygodniu. Łącznie zamykasz się w pięciu godzinach (a jeszcze prysznic i przebieranie) i co drugi dzień wychodzisz na trening. Zastanów się czy ty jesteś na to gotowy. Potem zastanów się, jak to zorganizować tak, żeby twoi bliscy to zaakceptowali ;) 
 

Czy wiem co chcę osiągnąć na maratonie?

Chcesz przebiec całość (bez chodzenia)? Chcesz ukończyć w określonym czasie? Cel determinuje całe przygotowania. Trening do biegu jest wypadkową dystansu, który masz do pokonania i czasu w jakim chcesz go pokonać. Jednym słowem, jeśli zamierzasz ukończyć w dobrym czasie powinieneś zarezerwować sobie odpowiednio dużo czasu na trening, a także dobrać odpowiednie jednostki treningowe. Cel także systematyzuje trening, co przełoży się korzystnie na efekt końcowy niezależnie od tego jak go obrałeś. Jeśli wiesz czego chcesz i wiesz jak do tego dojść, to już połowa sukcesu.

O jakiej porze roku odbywa się maraton?

Przez kilka godzin twój organizm będzie się grzał w wyniku ruchu. W ciepłe dni to grzanie będzie potęgowane jeszcze temperaturą otoczenia, a większość maratonów odbywa się w dużych miastach. Asfaltowe ulice, betonowe budynki potrafią zamienić się w gigantyczne kaloryfery. Ponadto wymiana ciepła odbywa się przez skórę za pomocą pocenia. Im więcej wypocisz tym więcej płynów będzie potrzebowało twoje ciało, żeby uzupełnić braki i sprawnie funkcjonować. Odwodnienie może sprawić, że bieg z przygody życia zamieni się w męczarnię. Jak więc widzisz ryzyko jest bardzo duże. Maratonom w najcieplejsze miesiące powiedz nie :) Wybierz raczej coś jesienią lub wiosną. Nawet jeśli myśl o zimie i zimnie wzbudza Twoje dreszcze, to nie pożałujesz tej decyzji.

Czy zebrałem wystarczająco duże doświadczenie startowe?

Jeśli zrobiłeś prawo jazdy, to nie ruszasz następnego dnia w podróż na drugi koniec Polski. Oczywiście możesz, bo kto ci zabroni? Ma to w sobie nutkę romantyzmu i ułańskiej fantazji, jednak niesie za sobą spore ryzyko. Biegi podobnie jak ruch uliczny rządzą się swoimi prawami. Im więcej jeździsz i im więcej startujesz, tym robisz to sprawniej i lepiej. Wiesz jak najlepiej się rozgrzać przed biegiem. Czy i na ile przed musisz skorzystać z toalety? Czego nie jeść i co jeść na dzień przed i w dniu biegu? Gdzie ustawić się na starcie? Jak kontrolować tempo biegu? Jak zaplanować strategię na bieg? Ile zabrać ze sobą odżywek? Jak często korzystać z punktów odżywczych? Kiedy odpuścić? To wszystko naturalnie przewija się w opowieściach twoich bardziej doświadczonych kolegów. Jednak niczym jest kurs teoretyczny przy praktyce. To czego nauczysz się obserwując siebie jest największą wartością.

Po co mi to?

To pytanie zostawiłem na koniec. Jest wisienką na torcie, bo zadasz je sobie milion, ba! Pierdyliard! razy kiedy niezależnie od tego, czy za oknem będzie świecić słońce, czy pizgać złem ty będziesz wychodzić na trening. To pytanie padnie, kiedy będziesz biegać wypluwając płuca, kiedy będziesz pocić się jak mały prosiaczek, kiedy będziesz znajomym odmawiać spotkania tłumacząc się, że masz trening, kiedy budzik będzie dzwonić wczesnym rankiem wyrywając cię z najlepszego snu. To pytanie będzie z tyłu głowy na tydzień, dzień, godzinę przed startem kiedy będziesz stresować się jak wtedy przed maturą. Wreszcie to pytanie zadasz sobie już w czasie biegu, kiedy nie mając sił fizycznych będziesz siłą woli zmuszać się żeby dalej przeć naprzód. Dlatego dobrze się zastanów, "po co ci to!?".

6 komentarzy:

  1. Świetny wpis. Koniecznie do lektury przed poradnikami do pierwszego maratonu. :) U mnie dwa lata biegania sprawdziły się na tyle, że następnego dnia wstałam z łóżka bez problemu, zeszłam po schodach z czwartego piętra bez problemu, a dwa dni później rozbiegałam wszystko, co było do rozbiegania i biegam sobie normalnie, już na luzie, bo się do niczego nie przygotowuje i jakbym wcale maratonu nie przebiegła. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nawet nie jest kwestia sztywnienia mięśni po maratonie. To jest pytanie co chce się budować. Można na szybko stworzyć szałas i poprawiać go po każdym większym wietrze, a można też zbudować domek letniskowy z prawdziwego zdarzenia. Budowa tego drugiego zajmie więcej czasu, ale będziesz się nim cieszyć zdecydowanie dłużej :)

      Usuń
  2. Błażej
    dobry wpis. Podałem go dalej.
    Ja traktuję, i nie tylko ja, pierwszy maraton jako święto.
    A do tego święta wymagane jest dobrze się przygotować.
    Aby nie było pseudościany, maszerowania itp. a były cenne emocje i satysfakcją.
    BTW., poruszałem temat 1 maratonu do strony aspektu hmm suwerennej decyzji u siebie na blogu: http://www.piotrfit.pl/2014/09/12/twojmaratontwojadecyzja/
    pozdrawiam serdecznie
    ps. komentarz o szałasie i domku first class! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię gdy ktoś podchodzi do maratonu racjonalnie a nie przez pryzmat chwalenia się na FB, dlatego Szacun.

    Maraton jest niezdrowy i nie jest to tylko moja opinia "Maraton jest bardzo niezdrowy. Byłby zdrowszy gdyby miał 20-30 km długości. 42 km to stanowczo za dużo. Jednak nie ma na świecie rzeczy, która tak wspaniale służyłaby zdrowiu jak przygotowania do biegu maratońskiego." - dr Thomas Wessinghage mistrz Europy z Aten `82 w biegi na dystansie 5 000 m.

    Oczywiście biegam to ustrojstwo ale nigdy nie stał się on moim priorytetem wolę racze 21 km są bezpieczniejsze i dają sporą satysfakcję.

    Mam też taką swoją teorią, że maraton jest swego rodzajem snobizmem, o ile termin ten znany jest u nowobogackich przydałoby się podobne słowo na określenie startów w maratonie właśnie po to aby "zaimponować" innym, często w średnio dobrym czasie bo niby liczy się samo przebiegnięcie.

    I jeszcze jedno "przebiegnięcie" tak na serio to całego maratonu jest wyjątkiem dokonuje tego może co dziesiąty z nas, ludzie zawsze fragmentami (często dużymi) idą np. przy wodopoju. Wiem, wiem tu można ale gdy ktoś biegnie Gallowayem to wg niektórych jest słabiakiem nawet jeśli nie idzie na koniec czy przy napojach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za fajny poradnik. Uważam, że z tego wszystkiego najważniejsze jest dokładne przygotowanie, bez którego nie ważne jak byśmy się starali nic nie wskóramy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ważne pytania i jeszcze ważniejsze odpowiedzi :)

    OdpowiedzUsuń