26 maja 2016

Od zachwytu po nienawiść - Beskidzki Topór

Ultra można opisywać na wiele sposobów. Można ekscytować się tym jakimi to ludzie gór są twardzielami. Chwalić się zakwasami, które sprawiają, że siada się potem na kibelku na pięć razy i tylko wanna w jego pobliżu pozwala ostatecznie wykonać karkołomny manewr. Wstać jednak nie mam szans i ktoś z bliskich pewnie będzie musiał ratować. Można też relacjonować sam wyścig punkt po punkcie, kilometr po kilometrze skupiając się na detalach związanych z taktyką, żywieniem i im podobnymi. Jest jednak i trzecia strona. Bieganie ultra to uzależniający festiwal uczuć i odczuć. Od euforii do kompletnego zniechęcenia. Od dzikiej radości do łez. Od zachwytu po nienawiść. Poniżej taki właśnie zapis z 73-kilometrowej trasy Beskidzkiego Topora.

22 kwietnia 2016

Zanim zapiszesz się na pierwszy maraton - pytania, które warto sobie zadać.


Zanim Twojego fejsa zaleją zdjęcia uśmiechniętych ludzi z medalami, rozmowy w firmowej kuchni zostaną zdominowane przez temat tego kto i w jakim czasie przebiegł maraton oraz czy bolało, czy nie. Zanim zorientujesz się, że kuzyn ukończył, podobnie jak sąsiadka, którą widujesz, kiedy biega wieczorami. Nawet ta ruda z podstawówki przebiegła, w Internecie zdjęcia widziałeś, a przecież zawsze miałeś ją za ciamajdę. Zanim stwierdzisz, że jak oni dali radę, to przecież ty sobie na pewno poradzisz i pod wpływem chwili wykonasz te kilka kliknięć, przelew i już będziesz na liście - przeczytaj! Przeczytaj, bo decyzja o zapisaniu się na pierwszy maraton ma więcej wspólnego z decyzją o kupnie używanego auta niż o kupnie kiecki. To na tyle duże wyzwanie, że warto dwa razy sprawę przemyśleć niż potem żałować.

Przygotowałem kilka pytań, które sam powinienem sobie zadać zanim wystartowałem w pierwszym maratonie. Ja tego nie zrobiłem, ale ty jeszcze możesz.

16 kwietnia 2016

Randka z przyzwoitką - Półmaraton Warszawski

Ale zdupiłem. Spóźniłem się. Jak nic. Spóźniłem się, a on już poszedł na start. Za dużo luzu. Luźna rozgrzewka z Krasusuem. Luźne gadki z pĄpkinsami. Nawet Rav wyjątkowo wyluzowany. Luźnym krokiem do depozytu. A teraz masz babo placek! Jak ja go teraz znajdę w tym kilkunastotysięcznym tłumie? Rozglądam się nerwowo, to w prawo, to w lewo szukając pĄpkinsowej koszulki, ale nigdzie nie widzę Radzia. Trochę się spóźniłem. Kurcze, ale chyba nie tyle, żeby na mnie nie poczekać?! Nagle robi mi się przykro, choć nie znamy się dobrze. W zasadzie jeśli postrzegać znajomość tradycyjnie, to znamy się od pół godziny, bo wtedy uścisnęliśmy sobie dłonie i wymieniliśmy na pokaz przed resztą ekipy groźne spojrzenia. Groźne, bo mam się z Radkiem ścigać. Pierwszy raz odkąd biegam wpadłem na pomysł, że będę się z kimś bezpośrednio ścigał. Nie z czasem, własnymi słabościami i innymi takimi, tylko z kolegą z pĄdrużyny. Ramię w ramię. Na jednym biegu. Na śmierć i życie, a dokładnie to na to kto kogo będzie nosić na mecie.

18 marca 2016

Nie mów nie - Zimowy Ultramaraton Karkonoski


Dwa lata temu, kiedy oglądałem zdjęcia z pierwszej edycji Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego im. Tomka Kowalskiego. Iza zajrzała mi przez ramię i zapytała, czy chciałbym tam pobiec. Odpowiedziałem, że nie. Zdjęcia były piękne, ale biec? Absolutnie! Przebiec 50 kilometrów po górach? Jasne! Chętnie! Tyle, że nie w zimie. W zimie można bałwana lepić, śnieżkami się rzucać albo na narty jechać. Mróz i wiatr na grani? To nie dla mnie. Bieganie ma być przyjemne. Machnąłem ręką i zamknąłem laptopa.

Dwa lata później stałem na starcie tego biegu. Stałem we mgle gęstej jak mleko na Polanie Jakuszyckiej i cieszyłem się jak dzieciak w gwiazdkę, w momencie kiedy zauważa, że prezenty są pod choinką, ale jednocześnie podskórnie czuje niepokój, bo nie wie, czy Mikołaj przyniósł mu wymarzony prezent. Ten jeden wyczekany, który był w liście, który kładł na parapecie i w marzeniach. Ten dla którego był grzeczny tyle wyczerpująco długich dni, bo rodzice mówili, że inaczej będzie rózga. No i gdy nie wie, czy największe pudełko też jest dla niego ;)

24 czerwca 2015

Nie odmawiajcie nam prawa do porażek


Jeśli mówię, że zjebałem dany start, to zjebałem i nie bardzo rozumiem, czemu ktoś usiłuje mi wmówić, że jednak odniosłem sukces. Zaprzeczę, to zaraz okazuje się, że jestem rozkapryszonym marudą, który chce zbyt wiele. I to tylko dlatego, że zrobiłem coś więcej niż przeciętny zjadacz chleba. Jestem przekonany, że zarówno mi jak i innym sportowcom amatorom daleko do dzieciaka z muchą w nosie. Po prostu dla nas nie każde ukończenie maratonu, ultramaratonu, czy triathlonu na długim dystansie jest zwycięstwem. Zdaję sobie sprawę, że z czyjegoś punktu widzenia taki wyczyn jest czymś na miarę lotu w kosmos i godnym podziwu. Tyle, że my mamy trochę inną perspektywę. My w ten kosmos latamy regularnie.

21 maja 2015

#wolneręce, czyli biegacze dzieciom na 1 czerwca

Podobno w ten dzień, jak jesteś dzieckiem można się nie myć, pójść spać z brudnymi nogami, uszami, toną ziemi za paznokciami i nikt ci nic nie powie. Serio! Nigdy nie próbowałem, ale wszyscy tak mówią ;) Poza tym są lody, słodycze i cały świat kręci się wokół maluchów. Czy jednak wszystkich?

Wiele z dzieci lody, uwagę ciepło ma na co dzień. Są jednak i takie, które nie mają tak dobrze. Niemowlęta, które trafiają do ośrodków preadopcyjnych nie mają tyle szczęścia. Niechciane, czasem w złym stanie zdrowia, czasem brutalnie skrzywdzone trafiają tam, gdzie będzie ważył się ich przyszły los – do ośrodka takiego jak Interwencyjny Preadopcyjny Ośrodek w Otwocku. Pracownicy Ośrodka dwoją się i troją, by dać dzieciom wszystko to, czego potrzebują, łatwo nie jest. Niestety sami mają ograniczone możliwości. Ty – MY – możemy im pomóc.