18 marca 2016

Nie mów nie - Zimowy Ultramaraton Karkonoski


Dwa lata temu, kiedy oglądałem zdjęcia z pierwszej edycji Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego im. Tomka Kowalskiego. Iza zajrzała mi przez ramię i zapytała, czy chciałbym tam pobiec. Odpowiedziałem, że nie. Zdjęcia były piękne, ale biec? Absolutnie! Przebiec 50 kilometrów po górach? Jasne! Chętnie! Tyle, że nie w zimie. W zimie można bałwana lepić, śnieżkami się rzucać albo na narty jechać. Mróz i wiatr na grani? To nie dla mnie. Bieganie ma być przyjemne. Machnąłem ręką i zamknąłem laptopa.

Dwa lata później stałem na starcie tego biegu. Stałem we mgle gęstej jak mleko na Polanie Jakuszyckiej i cieszyłem się jak dzieciak w gwiazdkę, w momencie kiedy zauważa, że prezenty są pod choinką, ale jednocześnie podskórnie czuje niepokój, bo nie wie, czy Mikołaj przyniósł mu wymarzony prezent. Ten jeden wyczekany, który był w liście, który kładł na parapecie i w marzeniach. Ten dla którego był grzeczny tyle wyczerpująco długich dni, bo rodzice mówili, że inaczej będzie rózga. No i gdy nie wie, czy największe pudełko też jest dla niego ;)