Dlaczego Puma?
Wybór Pumy zbiegł się z kilkoma wydarzeniami, które miały wpływ na ten wybór. Byłem świeżo po kontuzji kolana i świeżo po lekturze "Urodzonych biegaczy" McDougall'a. Chciałem spróbować biegania ze śródstopia, ale obawiałem się stawiania od razu na buty minimalistyczne. Puma, która poza pianką nie ma żadnych ulepszaczy wydawała mi się idealna i była szansa, że nie zrobi mi krzywdy jeśli jednak będę lądował na pięcie. Poza tym pięćsetki zbierały bardzo pozytywne opinie zarówno wśród profesjonalistów, jak i biegaczy amatorów. Po trzecie idealnie mieściły się w przyjętym przeze mnie zakresie cenowym, bo Faasy znalazłem w outlecie za 150 zł. Były idealne.
Czy wybranka się Panu podoba?
Rodzi to podstawowe pytanie o to, czy but musi się podobać. Fajnie jeśli trafia w nasze gusta, ale można też podchodzić do sprawy jak toyota do projektowania aut, czyli to ma przede wszystkim skutecznie działać, a uroda ma znaczenie drugorzędne. Faas'y zaliczają się w mojej ocenie właśnie do kategorii butów mniej urodziwych. Choć ewidentnie nawiązują do kultowego modelu tej marki RS-1, to jednak moim zdaniem jest to nawiązanie nieudane. Podczas gdy eReS-jedynki mają w sobie lekkość i styl, to pięćsetki wyszły topornie i przyciężko. Zdania jednak są w tej kwestii podzielone, ponieważ to co ja uznałem za nie-teges moja małżonka uznała za bardzo apropos i stwierdziła, że chętnie by takie widziała na swoich nogach. Każdy musi sam ocenić.
Czy kociaki ze mną wytrzymają?
Pumy, to prawdziwi tytani biegowych ścieżek. Latałem w nich po śniegu. Jak śnieg zaczął topnieć, moczyłem je w błocie pośniegowym. Kiedy biegałem po lesie nie raz zdarzało mi się ubabrać je w błocie. Nie miały ze mną lekkiego życia. Śmigały po szutrach, asfaltach, ścieżkach, korzeniach i kamieniach. Zakurzyły się, ubłociły, więc kilka razy zaliczyły pranie w pralce. W ten sposób zleciało im tysiąc kilometrów i nadal wyglądają świetnie. Nie widać żadnych przetarć ani pęknięć, czy to wewnątrz, czy na zewnątrz buta. Nic się nie rozkleja i nie rozchodzi na szwach. Kupując je miałem poważne obawy, czy piankowa podeszwa z gumowymi wzmocnieniami tylko w strategicznych miejscach wytrzyma szuranie po asfaltach i betonach, a efekt jest taki, że przez tysiąc kilometrów nawet nie starła się za specjalnie. Jedyny ślad użytkowania jaki można na nich znaleźć, to lakier który złuszczył się na podeszwie prawego buta. Myślę, że z powodzeniem podołałyby kolejnemu tysiącowi kilometrów.
A wygodne są?
Po adidasach szukałem butów, które przede wszystkim dadzą mi odpowiedni luz między paluchami. Miałem już dość wyciągania zakrwawionej skarpety, gdy tylko zapomniałem pozaklejać paznokcie. W Pumach ten problem przestał istnieć. W zimie stopy nie marzły za specjalnie, bo pięćsetki są dość zabudowane, ale z kolei w upalne dni nie było w nich przesadnie gorąco. Pomimo tego, że podeszwy w tych butach wydają się być dosyć szerokie, to pumy dobrze trzymają stopę zabezpieczając przed jej przesuwaniem wewnątrz. Miałem delikatne obawy o miękki zapiętek, który jest w tym bucie, ale okazał się strzałem w dziesiątkę jeszcze potęgując uczucie wygody i dopasowania.
Do czego takie buty?
Faas'y 500 to zdecydowanie buty na twardsze drogi. Doskonale biegało mi się w nich po asfaltach i twardych szutrach. Tam dają odczuć najwięcej przyjemności z biegu. Niestety w błocie i śniegu jeździ się w nich jak na łyżwach, co kilka razy skończyło się efektownym przyziemieniem. Na piaszczystych drogach miałem z kolei jest wrażenie, że noga mieli, a ciało stoi w miejscu.
Podsumowując
(wszystkie poniższe zdjęcia przedstawiają buty z przebiegiem ponad 1000 km)
Piotr, ja jestem pronatorem i przy bieganiu ze śródstopia nie miało to większego znaczenia. Z samym przestawieniem było na początku ciężko i biegałem niewielkie dystanse. Potem coraz lepiej. Przyjemne jest to uczucie lekkości w biegu wynikające z innego sposobu lądowania. Lepsze jest też czucie gruntu pod nogami. Jednym słowem nie żałuję zmiany :)
OdpowiedzUsuńA już chciałam napisać, że mają fajny kolor, taki "akceptowalny społecznie". Dobrze wiedzieć, że warto na nie uwagę zwrócić, choć ja ostatnio jestem w poszukiwaniu trailowych.
OdpowiedzUsuńJa też ;) w sensie szukam trailowych :) a może Puma Fox?
UsuńTo jak znajdziecie jakieś interesujące dajcie znać, bo też szukam :)
UsuńDo tej pory biegałem w adidasach, asics'ach, a ostatnie dwie pary to nike, z którymi czuję na prawdę dobrze :) Może to kwestia mojego złego stylu wiązania, ale jedyną rzeczą, która mnie w nich irytuje to odwiązujące się sznurówki... :( W pierwszej parze nike'ów, po około 800-900 km wyraźnie pogorszyły się właściwości amortyzacyjne. Mimo to nigdy nie zdarzyło mi się obetrzeć stóp, ani w żaden sposób zaszkodzić aparatowi biegu. Pod względem materiałowym również nie do zdarcia. Chyba się z nimi nie rozstanę - jak to mówią "zwycięskiej pary się nie zmienia" ;)
OdpowiedzUsuńSkatowałem dwie pary i byłem zadowolony, chociaż potem dały mi się we znaki, ze względu na nie najlepszą technikę biegu. Pewnie znowu się skuszę, jak zacznę pracować nad lądowaniem na śródstopiu :)
OdpowiedzUsuńZ trailowych od 3 lat korzystam z Cascadii i bardzo sobie chwalę. Sprawdzają się zimą na śniegu i latem w terenie.
posiadam te buty i jak dla mnie są świetne...polecam:)
OdpowiedzUsuńNajlepsze buty.
OdpowiedzUsuńBiegam od kilku lat, sporo, pow. 80km/tyg. i próbowałem różnych, ale te dla mnie są idealne. miękkie, wygodne, sprężyste i dynamiczne.
Przeleciałem w nich pow. 3000 km i dopiero zaczynają się "kończyć".
Jestem pronatorem, ważę 85kg, ale żadne z dedykowanych butów nawet nie zbliżyły się wygodą i dopasowaniem.
Buty mają stosunkowo mały drop 8 mm (mi odpowiada), ich jedyną wadą jest mała "przewiewność".
Właśnie kupiłem nowe w outlecie za 129zł.
10km - 40:57; półmaraton 1:32:21; maraton 3:30:42
Biegam w Puma 600, są mięciutkie więc może się kiedyś skuszę na 500
OdpowiedzUsuń