17 lipca 2014

"Trening z pulsometrem" Joe Friel'a nie dla leniuchów

Zaskoczenie. To chyba najodpowiedniejszy wyraz, by zacząć kilka słów na temat książki Joe Friela Trening z pulsometrem. Na trochę ponad 200 stronach zamiast gotowych planów treningowych i zgranych frazesów na temat stref tętna, znalazłem drogę do poznania własnego organizmu.

Moje zaskoczenie wynika zapewne z tego, że zgadzając się przyjąć tę książkę do recenzji od wydawnictwa Inne Spacery miałem już wobec niej określone oczekiwania. Nie jest tajemnicą, że trenuję w oparciu o pulsometr i miałem nadzieję pogłębić jeszcze tę wiedzę. Liczyłem jednak, że Friel napisze mi coś w stylu "Błażej, we wtorek biegaj tyle kilometrów w tym zakresie tętna. W czwartek tyle w innym zakresie.". Innym słowem nie spodziewałem się tam znaleźć niczego ponad to, co już jest w Internecie. Chciałem przede wszystkim porównać metody proponowane przez autora z metodami innych trenerów i na tej podstawie złożyć własny plan treningowy.

Friel jednak nie zamierzał mi dać tego, czego oczekiwałem. Pewnie pamiętacie Było sobie życie (w ogóle jest ktoś kto nie zna tego serialu?)? W każdym razie ja nawet dzisiaj chętnie siadam z synem żeby obejrzeć kolejne odcinki. Dlaczego do niego, a nie np. do Gumisiów? Dlatego, że w końcu ktoś w ciekawy, a przy tym zrozumiały sposób postanowił wytłumaczyć główne zawiłości związane z niezwykle skomplikowaną maszynerią jaką jest ludzkie ciało. 

Podobnie jest u Friela. Jego Trening z pulsometrem odczarowuje procesy zachodzące w organizmie trenującego człowieka. Prowadzi za rękę poprzez mity i kolejno je obala. Z każdą kolejną kartką Friel pozwala spojrzeć na siebie samego, jako na kogoś zupełnie unikatowego, niepowtarzalnego. Poznać swoje słabe i mocne strony. Pokazuje, że ten sam sposób trzeba podchodzić do kwestii związanych z treningiem, bo organizm ludzki to zbyt złożona sprawa, żeby można go było ująć w ramki, procenty, czy inne matematyczne wyliczenia pasujące dla wszystkich.

Z drugiej strony czasem książka aż razi uniwersalnością, bo czy można w jednym miejscu upychać biegaczy, triathlonistów, kolarzy i wioślarzy? Nie sposób jednak nie dostrzec pewnych wspólnych mianowników łączących wszystkie omawiane sporty. Friel wyciągając je daje fundament wiedzy, na której ty sam masz zbudować dom w postaci planu treningowego odpowiedniego dla swojej dyscypliny. Najlepszego, bo indywidualnego. Stworzonego specjalnie dla ciebie przez ciebie. Największą zaletą tej książki jest właśnie to, że plan dopasowujesz do siebie: do etapu w którym znajdujesz się w swoim sportowym życiu, umiejętności, które posiadasz i czasu którym dysponujesz, a nie ty dopasowujesz się do gotowego już planu.

Friel proponuje, a co nie jest tajemnicą patrząc na tytuł, trening oparty na monitorowaniu pracy serca. Pokazuje, że pulsometr wykorzystywany w rozsądny sposób jest najlepszym i stosunkowo tanim narzędziem do monitorowania treningów. Naturalnie nie ukrywa, że obecna technologia daje nam możliwości sprzętowe pozwalające na gromadzenie jeszcze innych nie mniej wartościowych danych, które potrzebne będą zwłaszcza zaawansowanym sportowcom. Jednak dla amatora pulsometr jest narzędziem wystarczającym i pozwalającym na budowę planu, który umożliwia sportowy rozwój, a przy tym stosunkowo tanim.

Trening z pulsometrem to zdecydowanie nie jest książka dla leni czekających na mannę z nieba. Narzędzia, które oferuje wymagają czasu, pracy, a także pewnego doświadczenia. Oczywiście są tabelki. Jednak każdy musi je wypełnić sam, na podstawie wniosków do jakich doszedł w trakcie lektury wcześniejszych rozdziałów. Dlatego polecałbym ją raczej ambitnym amatorom. Za takich mam osoby, które już mają za sobą pierwsze starty, chcą stworzyć plan treningowy i pracować zgodnie z nim, żeby poprawiać swoje wyniki.

Pozostaje jeszcze najważniejsze pytanie: czy to działa? Na to pytanie w tej chwili nie potrafię odpowiedzieć. W każdym razie zamierzam powiedzieć Frielowi "sprawdzam", a o efektach przekonamy się jesienią.


4 komentarze:

  1. Warto też dodać, że nie układasz planu pod konkretny (jeden czy drugi) start, ale na cały sezon uwzględniając wszystkie swoje starty. Zgadzam się z Tobą - dla ambitnego amatora, który jednak nie zdecydował się na pracę z trenerem ta książka to super rozwiazanie. Sprawdziłem :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja trenuje drugi tydzień wg Friela - więc ciekawi mnie 1,5 roczne wrażenie - czy w ogóle wytrzymałeś choć te pół roku?
    Warszawski Scyzoryk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy co masz na myśli pytając, "czy wytrzymałem". Nigdy w 100% nie zrealizowałem planu wg Friela, bo nie mam parcia jednak ta książka wniosła tyle do mojego biegowego życia, że teraz każdy plan, który sobie układam bazuje na podstawach, które znalazłem w tej książce.

      Usuń
  3. Mam dokładnie takie same wrażenia po jej przeczytaniu. Książka otwiera sporo klapek.

    OdpowiedzUsuń